środa, 14 marca 2012

004.

"Są noce, gdy przyszłość traci wszelką wagę, a spośród wszystkich jej chwil pozostaje tylko ta, w której postanowimy skończyć z sobą." - Emil Cioran
Zayn.

- Zayn, kurwa. - Warknął mi do ucha David przy okazji zdzierając ze mnie kołdrę. Wzdrygnąłem się czując zimny powiew wiatru przeszywający mój odkryty tors.
- Czego chcesz? - Spytałem ochrypłym głosem ze zmrużonymi oczami próbującymi uciec przed poranną falą słońca.
- Harry zniknął. - Powiedział. - Ubieraj się. - Dodał po czym zniknął z mojego pola widzenia. Jeszcze chwilę wpatrując się w sufit analizowałem to co powiedział. Najmłodszy członek naszego zespołu i jeden z piątki moich najlepszych przyjaciół prawdopodobnie rozpłynął się w powietrzu. Podniosłem się wciągając spodnie, po czym narzuciłem na siebie czarny top i nie tracąc więcej czasu wybiegłem z pokoju zastając chyba wszystkich, wraz z dziewczynami.. wszystkimi. No w sumie prawie wszystkich, David właśnie wybiegał sam a Louis'a najzwyczajniej w świecie nie ma.
- Gdzie Lou? - Spytałem zapinając pasek. Niall wlepił wzrok w podłogę jakby nie chciał o czymś ze mną rozmawiać,a Liam podniósł się z miejsca i z zaczerwienieniami na policzkach ruszył do drzwi. Gdy był już przy nich stanął dłoń kładąc na klamce.
- Louis'a już nie ma. - Powiedział szorstko i zniknął z hukiem.
- Idę z nim. Podzielcie się. Musimy go znaleźć póki nie zrobi sobie czegoś głupiego. - Nakazał Niall biegnąc za rozwścieczonym przyjacielem. Spojrzałem na stojące przede mną dziewczyny czekając, aż same uzgodnią w jakich parach idziemy.
- Pójdę z Kath. - Odezwała się Ann wpatrując się w Marly która kiwnęła jej głową jakby za to dziękowała. Blondynka złapała pod rękę siostrę Liam'a i zostawiły nas.
- Moim samochodem? - Spytała wsuwając dłonie do kieszeni zielonego płaszcza.
- Mój jest bezpieczniejszy. - Powiedziałem zawiązując sznurówki. Dziewczyna pokręciła nosem wychodząc przede mną. - Gdzie zaczniemy? - Mruknąłem zamykając drzwi na klucz.
- Musimy pogadać.
- Mamy o czym? Odeszłaś.
- Musisz wiedzieć dlaczego.
- Nie muszę Marly. Jeśli masz kogoś po prostu zostaw to dla siebie, nie mam zamiaru znów przez ciebie cierpieć.
- Myślisz, że kogoś sobie znalazłam?
- Nie widzę innego powodu dla którego mogłabyś zostawić mnie bez ostrzeżenia.
- Świetnie. Powiedziałabym ci Zayn jeśli zakochałabym się w kimś innym.
- Nie powiedziałaś mi nawet, że kochasz mnie, a co dopiero kogoś innego.
- Ty mi to niby powiedziałeś?
- Tak, po naszej wspólnej nocy. Nie wiem czy pamiętasz, ale od razu po tym wyznaniu zniknęłaś za drzwiami mojej sypialni zostawiając mnie na kolejne dwa tygodnie bez jakichkolwiek wieści.
- Zayn to nie tak..
- Nie wiem jak to było Marly i już nie specjalnie mnie to interesuje.
- Nic nie rozumiesz!
- Dokładnie i jestem niedojrzałym chłopcem. Każda mi to mówi, ale wiesz co? Żyje. I jak na razie nie narzekam. Więc lepiej ruszmy się szukać Hazzy zamiast rozmyślać nad tym co stało się miesiąc temu.  - Skończyłem rozmowę i wsiadłem do samochodu. Dziewczyna zrobiła to samo wlepiając wzrok w widoki za szybom. Może i przesadziłem, ale taka jest prawda. Niby zawsze wychodzi na to, że wszystko dzieje się z mojego powodu, lecz gdy jednak jest inaczej to oczywiście i tak zgoni się na Zayn'a. Zayn'a Naiwnego Malika. Włączyłem radio z którego na szczęście nie wypłynęła żadna z naszych piosenek. Marly wciąż siedziała w bezruchu ślepo wpatrując się w szybę. Trochę niepokojące zachowanie, jednak zważając na to co powiedziałem u dziewczyn całkiem normalne. Nie będę jej planem B. Z tamtym facetem nie wyszło to wraca z podkulonym ogonem do mnie tak? Jeszcze tego brakowało.
- Stój! - Krzyknęła nagle, a ja mimowolnie nacisnąłem hamulec mało nie lądując na kierownicy. Dziewczyna wybiegła z samochodu ruszając w stronę żeliwnego mostu na którego barierce stał wysoki chłopak W słońcu odbijały się tylko ciemne loki porozrzucane na wszystkie strony przez dość silny wiatr. Stanęliśmy pod nim wpatrując się z dołu w zaczerwienione policzki.
- On się nie zmieni. - Powiedział wciąż ślepo wpatrując się w rzekę.
- Harry zejdź, pogadamy. - Poprosiła szatynka odgarniając swoje głowy z twarzy.
- Nie ma o czym, to już nie mój Louis. - Warknął przez zaciśnięte zęby robiąc krok w przód.
- Harry.. - Ciągnęła łamiącym się głosem dziewczyna. Chłopak odwrócił się nagle patrząc na nią z góry.
- Straciliśmy go rozumiesz? To nie jest on Marly! On by nas nie zostawił! - Krzyczał lustrując wzrokiem przerażoną dziewczynę. Lecz nie tylko ona się bała. Stał tam drżąc ze strachu przed skokiem, jednak był na tyle zdeterminowany żeby to zrobić. A tego właśnie bałem się ja.
- Louis.. - Zacząłem a chłopak skierował morderczy wzrok na mnie.
- Louis kurwa Louis! Potrzebuję go rozumiesz?! Cholernie go potrzebuję, dużo bardziej niż ona! Ale on ma mnie gdzieś, mimo tego co razem przeżyliśmy on od tak ma mnie gdzieś! Zapomniał... Zapomniał, że jestem jego przyjacielem! A ja nie mogę. Nie mogę o nim zapomnieć po go potrzebuję! Tylko gdzie się podział? No gdzie kurwa jest kochany Louis gdy jego przyjaciel go woła?! Nie ma go, już od dawna go przy mnie nie ma. A mnie to boli. Bo wiesz co? Był dla mnie najważniejszy.. Wykrzyczał prawie zapominając o oddychaniu przy okazji machając rękami w każdą stronę mało nie spadając do rzeki. Nawet w takim wieku zachowuje się jak dziecko. Zamiast porozmawiać zrzuca winę na drugą osobę nie pozwalając jej na wyjaśnienia. Marly schowała twarz w dłoniach roniąc kilka słonych łez. Ja w tym czasie spojrzałem na rozwścieczonego Harry'ego który zaczął właśnie obracać się w stronę rzeki.
- A co ze mną!? - Usłyszałem zza pleców dobrze znany mi głos. Równo z lokatym odwróciłem głowę zauważając idącego w naszą stronę Davida. Z pewnością nie wyglądał na zadowolonego. - Na mnie ci już nie zależy? - Spytał stając pod Harrym bacznie mu się przyglądał. - Może dla ciebie znaczę mniej niż Louis, ale to właśnie Ty jesteś dla mnie wszystkim. Więc może skoczmy razem skoro tylko to jest dobrym wyjściem?
- Nie mów tak.. -  Syknął Lokaty.
- Czemu? - Powiedział wspinając się na miejsce obok niego. - Już cię to nie bawi?
- Przestań! - Krzyknął łapiąc go za rękę.
- Widzisz? To nie jest takie łatwe gdy bliska osoba chce ze sobą skończyć co? Więc dlaczego do cholery jasnej jesteś tak pierdolonym egoistom, że chciałeś mnie zostawić? - Spytał wpatrując się w niego. Harry w tym czasie złapał go za podbródek przyciągając jego usta do swoich. Na widok tej sceny odwróciłem się przy okazji zakrywając oczy. Byłem ich przyjacielem, mieszkałem z nimi pod jednym dachem, a ci nawet mi o tym nie powiedzieli. Owszem, można by było się domyślić widząc ich zachowanie jednak chyba nigdy nie byłbym na to przygotowany. Nagle poczułem czyjąś dłoń ciągnącą mnie w stronę samochodu.
- Nie przeszkadzajmy. - Szepnęła Marly. Posłusznie wsiadłem na miejsce kierowcy.
- I co, wychodzi na to, że Louis nie umie słuchać. - Powiedziałem zapinając pas.
- Nie tylko on. - Syknęła z wyrzutem dziewczyna ponownie wlepiając wzrok w szybę.
- Sugerujesz coś?
- Nie, skąd. Jeszcze tego brakowało.
- Kiedy niby cię nie słuchałem.
- Pomyślmy.. chociażby jak tutaj jechaliśmy.
- Bo to nie jest temat który chcę poruszać.
- Głupoty gadasz i tyle. Jesteś pierdolonym cykorem, który nie chce znać prawdy.
- Znam prawdę.
- Znasz swoje wymysły, które nie mają żadnego związku z prawdą.
- Więc niby jak było?
- Nie ważne, porozmawiamy o tym jak dorośniesz. Teraz odwieź mnie do domu. - Powiedziała kończąc rozmowę, po czym ruszyliśmy w dobrze znaną mi okolicę. Centrum przepełnione jak na tak wczesną porę i zero wolnych miejsc parkingowych. - Zatrzymaj się..
- Nie mogę.
- Zwolnij chociaż to wyjdę.
- Jeszcze tego brakowało. - Zaśmiałem się skręcając w pobliską kamienicę ulicę dalej. - Tu będzie dużo bezpieczniej. - Uśmiechnąłem się, a ona tylko spiorunowała mnie wzrokiem po czym trzasnęła drzwiczkami. Znów zostałem sam. Tracisz formę Zayn. W drodze do mieszkania wybrałem numer Louisa z nadzieją, że chociaż teraz odbierze. Nie mógł przecież rozpłynąć się w powietrzu z dnia na dzień zostawiając cały zespół. Lokaty musiał sobie coś ubzdurać, a ja musiałem to sobie wszystko wyjaśnić. Niestety, ku mojemu niezadowoleniu jedyne co usłyszałem to wkurzający dźwięk sekretarki sugerujący, że mój kochany przyjaciel po prostu wyłączył telefon mając mnie szczerze w dupie. Rzuciłem telefon na siedzenie pasażera i skręciłem pod nasze mieszkanie parkując w podziemiach. Cały dzień stracony na poszukiwania. Wszedłem do mieszkania zastając Ann wpatrującą się we mnie morderczym wzrokiem. Co ja tym wszystkim ludziom zrobiłem?
- Cześć. - Powiedziałem ściągając z siebie buty.
- Zachowałeś się jak kretyn. - Wycedziła przez zęby kręcąc z niedowierzaniem głową.
- Dzwoniła?
- Oczywiście, że tak. Jesteśmy przyjaciółkami, a ty pierdolonym idiotom.
- Jasne, wszystko moja wina..
- A co, może jej?
- Tak! Jakby do cholery jasnej nikt nie zauważył to właśnie ja siedziałem sam w kącie wypłakując kurwa to, że mnie zostawiła bez słowa! Dlaczego z tym nikt się nie liczy?! Mam dość tego, że wszystko co mówię używacie przeciw mnie. Może jestem bez uczuć jednak nie pozwolę sobą pomiatać. - Wrzasnąłem ruszając w stronę łazienki w której się zamknąłem z nadzieją, że gdy tylko otworzę drzwi z powrotem dziewczyna rozpłynie się w powietrzu lub po prostu wróci do swojego mieszkania dając mi święty spokój.

__
wiem, wiem trochę do dupy.
kolejny niedługo. (Niall)

17 komentarzy:

  1. Aww, bardzo mi się podoba, nie mogę się doczekać nexta. Zapraszam do mnie.

    OdpowiedzUsuń
  2. kocham twoje opowiadanie ♥ pisz pisz pisz ! ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Ohohoho Zayn wkurw >.< Ehh, czyli Hazza & David sa homo, oki. Hmm ... Liam straaaaaaasznie wkurzony ostatnio chodzi >.< Nialler ma anieeeeelska cierpliwosc ! xd Ale Ann dala mu kazanie :D NEEEXT ! xx

    OdpowiedzUsuń
  4. ohohohoh! zajebisty! oby więcej Zayna... ale go super opisujesz *____*

    OdpowiedzUsuń
  5. młah... Biedy Zayn. Dobrze, ze Harry nie zrobil glupoty i nie lubie tu Lou. Jak mogl tak ich zostawic? Czekam na kolejny rozdzial ^o^
    Zapraszam 1d-gotta-be-you.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. booooze to jest cudowne serio!

    OdpowiedzUsuń
  7. Jest Zajebisty ... :D
    Biedny Zayn ... Wszyscy Przeciwko Niemu ... :c
    Czekam Na Niall'a . :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetnyy !
    Czekam na następny ;]]

    OdpowiedzUsuń
  9. Czy oni się, kurwa, wszyscy pokłócą? Nie ważne :) rozdział bardzo mi się podoba i czekam na Nialla <3

    OdpowiedzUsuń
  10. TO jest świetne, serio, najlepsze jakie do tej pory czytałam, czekam na następny;)

    OdpowiedzUsuń
  11. tak jak poprzedniczka, niesamowicie mi się podoba. UWIELBIAM TEGO BLOGA. Czekam na nexta, pisz, pisz, pisz.

    OdpowiedzUsuń
  12. kocham to jak płynnie wszysko opisujesz i jak potrafię sobie doskonale wszystko odtworzyć w głowie :)

    OdpowiedzUsuń
  13. dalej dalej <3

    OdpowiedzUsuń
  14. zgadzam się ze Stylesharry, jesteś świetna, nie mogę doczekać się kolejnego:D

    OdpowiedzUsuń