piątek, 30 marca 2012

005.

"Każde głębsze uczucie prowadzi do cierpienia. Miłość bez cierpienia nie jest miłością."
-Jan Twardowski
Niall. 
Liam olał szukanie przyjaciela. Zdenerwowany zachowaniem drugiego przekręcił kluczyk w drzwiach mieszkania po czym otwierając je mało nie wyrwał klamki. Mrucząc coś pod nosem rzucił się na kanapę chowając twarz w dłoniach. Otaczający nas "burdel" z pewnością nie pomagał odprężeniu. Podszedłem do okna otwierając je na oścież.
- Przydałoby się posprzątać. - Mruknąłem opierając się o parapet. Chłopak machnął ręką dając znak, że nie chce tego słuchać. - Sam tego nie zrobię. - Ciągnąłem czekając chyba na cud. Stanąłem nad nim wpatrując się w opuszczone powieki. - Liam! - Wrzasnąłem, a ten tylko otworzył oczy, po czym znów je zamknął całkowicie mnie olewając. - Chyba sobie jaja robisz. - Warknąłem zrzucając go na ziemię. W odpowiedzi syknął pod nosem coś w rodzaju "spierdalaj" po chwili jednak wstał i stanął przede mną. Taka bliskość najlepiej ukazywała różniące nas centymetry i fakt, że chłopak jest ode mnie lepiej zbudowany. Brązowe oczy zaczęły płonąć czystą złością skierowaną w moje niebieskie tęczówki mało ich nie topiąc [naprawdę, zrobiło się gorąco! uff.].
- Całkowicie chcesz mi popsuć humor? - Spytał. Nie ruszając się z miejsca wsunąłem dłonie do kieszeni  udając, że wcale mnie to nie rusza. W głębi jednak moje serce waliło jak oszalałe. Takie ataki złości zdarzały się coraz częściej.
- Nie Liam. - Powiedziałem powoli tracąc nad sobą panowanie. - Jestem jak na razie jedyną osobą która chce i próbuje ci pomóc więc może kurwa chociaż raz byś mi za to podziękował? Jakbyś do tej pory nie zauważył cały czas jestem przy tobie dbając abyś nie robił żadnych głupot sobie a co dopiero innym, ale teraz mam dość. Zachowujesz się jak niewychowany bachor, a ja nie jestem tu po to żeby to nadrabiać! Nie jestem pieprzoną zabawką na której możesz się wyżyć gdy tylko masz zły humor. Nie dam się więcej poniżać, mam dość tego szczeniackiego zachowania, wiesz? Od teraz radzisz sobie sam. - Rzuciłem mu prosto w twarz sam zdziwiony ilością odwagi której nabrałem by mu to wszystko wygarnąć. Złapałem za bluzę i wyszedłem z mieszkania czując na sobie zdziwiony wzrok. Jedyne co usłyszałam prócz trzaśnięcia drzwi było donośnym, lecz nieszczerym krzykiem "Nie potrzebuję cię!" którym nie specjalnie się przejąłem. Zawsze gdy ten cholerny szatyn miał problem wyrzucał mi coś podobnego. Nasunąłem na siebie bluzę wciskając dłonie w kieszenie przetartych jeansów. Gdy znalazłem się na chodniku zimne powietrze przesunęło się po moim odkrytym policzku powodując nieznaczne zaczerwienie doprawione jeszcze łzą wędrującą samotnie wzdłuż twarzy. "Nie zachowuj się jak baba Niall, może jesteś małym irlandzkim chłopcem z tlenionymi włosami jednak masz swoją godność której nie pozwolisz sobie odebrać pierwszemu lepszemu facetowi twoich marzeń." Zarzuciłem na głowę czując pojedyncze krople spadające z nieba. Nawet Londyn jest nie w humorze. Idąc wzdłuż ulicy minąłem kilka różnorodnych knajp i tylko jedna naprawdę przykuła mój wzrok. Nie było spowodowane to ilością naprawdę kuszących przecen, lecz siedzącą w kącie Ann przytulającą do piersi Louisa, tak tego samego Louisa Williama Tomlinsona który zrobił nas w.. no. Nawet się nie zastanawiając popchnąłem drzwi które poruszyły wiszące nad nimi dzwoneczki ściągając na mnie uwagę wszystkich siedzących w środku.
- Niall! - Wrzasnęła blondynka machając w moją stronę. Podszedłem do ich stolika czule całując ją w policzek po czym złapałem za koszulkę siedzącego na krześle chłopaka z zaczerwienionymi oczami.
- Musimy pogadać. - Mruknąłem, a on posłusznie wstał wychodząc ze mną z pomieszczenia. Przyjrzałem mu się. Podkrążone oczy doprawione teraz czerwonym kolorem, sine usta i roztrzepane włosy nie były do tej pory jego znakiem rozpoznawczym. Wręcz przeciwnie, nienaganny i dobrze poukładany chłopak zawsze sprawiał wrażenie idealnego. Nie mam pojęcia jak to wszystko mogło zmienić się tylko w jedną noc. Tylko ubiór się nie zmienił. Biały t-shirt połączony z kremowymi spodniami. Norma.
- Jak śmiałeś się z nią spotkać? - Spytałem głową wskazując na blond kruszynę popijającą właśnie wodę z cytryną.
- To przyjaciółka. - Szepnął Louis. - Jedyna która mi została, bo żadne z was nie raczy odebrać telefonu.
- Dziwisz się? Zniszczyłeś swoje marzenia, zniszczyłeś nasze marzenia, zniszczyłeś One Direction. Mieliśmy pogłaskać się po główce? Poza tym to nie zmienia tego, że Ann jest ostatnią osobą do której miałeś prawo się odezwać! Ta dziewczyna mimo tego, że nie wygląda wciąż cholernie cierpi więc najlepszą rzeczą jaką mogłeś zrobić to się od niej po prostu odpierdolić.
- Minęło tyle czasu..
- I co z tego? Wiesz dlaczego wciąż jest dla ciebie taka miła? Bo nie obwinia cię o to, że się rozstaliście. Wciąż uważa cię za przyjaciela, wciąż chce się mieć przy sobie bo całą winę zrzuciła na siebie. Uważasz, że to w porządku? Ta mała niewinna istota codziennie coraz bardziej nienawidzi siebie za to, że pozwoliła ci odejść. A przecież to wcale nie było tak, mam rację? Znalazłeś sobie inną i ona przestała się liczyć, a ją okłamałeś, że się zmieniła..- Spytałem, a on spuścił wzrok na czubek butów nie odzywając się nawet słowem. - Może to i lepiej, że dałeś sobie z nami spokój. Może chociaż ona przestanie o tobie myśleć, poza tym żaden z nas nie mógł już patrzeć jak się oddalasz..
- Nie oddalam!
- Gówno prawda Louis. Powoli zapominałeś nawet o próbach na które wcześniej tak chętnie wspólnie biegaliśmy. Od kiedy znalazłeś sobie narzeczoną nie miałeś już czasu na nic związanego z nami. To nie powinno tak wyglądać. Obiecywaliśmy sobie, że nigdy nic nas nie rozłączy, że zawsze będziemy grać razem bo takie jest nasze przeznaczenie, a ty z dnia na dzień stwierdziłeś, że nie możesz. Wcześniej każdy z nas był tylko zszokowany, ale wiesz co teraz Lou? Teraz czujemy do ciebie czystą nienawiść. Już nie jesteś sobą, nie jesteś naszym Tommo którego tak bardzo kochaliśmy. Jesteś chłopakiem którego wcale nie znamy. - Powiedziałem przypatrując się jak spływają mu po policzku słone łzy. Zasłużył na prawdę, przynajmniej tak mi się wydaje. Nagle od tłu objęły mnie ciepłe dłonie przysuwając najbliżej jak się da.
- Znaleźli go! - Pisnęła Ann mało nie wgryzając mi się w łopatki w które ledwo sięgała. Odwróciłem się uśmiechnięty lekko unosząc ją w powietrzu.
- Kogo? - Spytał zdezorientowany Lou trzymający dłonie w kieszeniach.
- To już nie twoja sprawa. Wydaje mi się, że powinieneś już iść. - Powiedziałem szorstko, a ten posłusznie skierował się w stronę samochodu bez pożegnania.
- Coś się stało? - Blondynka podniosła wzrok zatrzymując się na moich tęczówkach.
- Nic Ann, nic.
- Muszę iść do Kath, mam nadzieję, że się nie obrazisz. No chyba, że chcesz iść ze mną.. - Powiedziała trzepocąc rzęsami. Gdy pokręciłem przecząco głową wystawiła mi język i pobiegła wzdłuż chodnika. Ja powoli ruszyłem w drugą stronę spacerując do czasu gdy zrobiło się trochę ciemniej, wtedy skierowałem się w stronę parku. Usiadłem na ławce wyciągając telefon na którego wyświetlaczu widniało kilka nieodebranych wiadomości. Zdziwiony, że nie poczułem ich nadejścia przypomniałem sobie, że od dawna miałem oddać go do naprawy. Odczytałem dwie z nich, dostarczone mi dwie godziny temu:
Nadawca: Daddy Direction godz. 15:20
"Niall, dobrze wiem, że popełniłem błąd. Nie ma cię już od pięciu godzin. 
Jeśli nie odezwiesz się, zaczynam Cię szukać."
Nadawca: Little Ann godz. 15:34 
" Cholera jasna, jeśli nie chciałeś iść ze mną bo planowałeś taką głupotę trzeba było to jeszcze raz przemyśleć. Liam dostaje nerwicy i chodzi w kółko martwiąc się o ciebie, o mnie już nie wspomnę. Harry wrócił właśnie do mieszkania i też nie jest zadowolony. Proszę odezwij się." 
W sercu poczułem nieznaczne ukłucie. Nie chciałem żeby Liam cierpiał. No może chciałem, ale byłem pewien, że zostawi to dla siebie nie wkręcając w to Ann ani co więcej cierpiącego Hazzy. Nagle zauważyłem kolejną wiadomość sprzed kilku minut. 
Nadawca: Little Ann godz. 17:45
"Wiem, że nie zrobiłeś sobie nic złego. Mam nadzieję, że chciałeś tylko odpocząć i dać sobie chwilę na namysł. Jeśli mam rację to mamy przechlapane. Liam właśnie zabrał rzeczy i pojechał szukać cię po Londynie. Proszę odezwij się do niego, bo nie jestem pewna czy w takim stanie powinien prowadzić. Dobrze wiem jak czasem potrafi grać na nerwach, ale to twój przyjaciel i zależy mu na tobie więc 
ogarnij się blondynie i zadzwoń do niego!" 
Nie chcąc by ten kretyn naprawdę doprowadził do czegoś niebezpiecznego wysłałem mu w sms'ie miejsce w którym się znajduję z zapowiedzią, że na niego czekam. Gdy odłożyłem komórkę do kieszeni poczułem jak kolejna seria Londyńskiego deszczu niszczy moją fryzurę. Skuliłem się więc w jednym miejscu starając się minąć jak najwięcej z nich. Nagle poczułem czyjąś dłoń układającą się na moim ramieniu. Podniosłem wzrok zauważając wlepione we mnie brązowe tęczówki. Szybki jest.
- Przepraszam. - Mruknął lekko ochrypłym głosem. - Naprawdę przepraszam. Zachowałem się jak palant. W sumie zawsze się tak zachowuje, ale to tylko dlatego, że nie mam pojęcia co ze sobą zrobić. Ze złości na samego siebie próbuję wyżyć się najczęściej na tobie. Jednak teraz gdy zostawiłeś mnie na tak długo miałem wrażenie, że jestem całkiem sam, że nikt mnie już tutaj nie potrzebuje...
- Liam..
- Nie przerywaj mi. - Powiedział stanowczo. Złapał mnie za rękę i podniósł stawiając na wprost siebie. - Dobrze wiem, że nie jestem idealny. Dobrze wiem, że na ciebie nie zasługuję. Dobrze wiem, że nie masz już do mnie cierpliwości, ale potrzebuję cię. Po prostu cię potrzebuje. Bardziej niż wszystkiego na świecie, dlatego proszę... - Ciągnął przejeżdżając opuszkiem palca po moim policzku. - Nie zostawiaj mnie więcej na tak długo bo tracę zmysły. Gdy stałem sam w pokoju wpatrując się w drzwi za którymi zniknąłeś zdałem sobie sprawę, że zabrałeś też kawałek mnie. Kawałek bez którego nie można żyć. Rozumiesz? Jesteś dla mnie wszystkim.. - Oparł swoje czoło, a ja dokładnie mogłem przyjrzeć się teraz jego brązowym tęczówką. Były strasznie smutne. Smutne przeze mnie. Przysunąłem się czule go całując na znak, że wszystko jest w porządku gdy za plecami usłyszałem czyjś krzyk.
- NIAM ISTNIEJE NAPRAWDĘ! - Dziewczęcy głos wrzasnął na tyle głośno by cała okolica usłyszała co nas łączy. Świetnie, mamy przejebane. 

__
Pięć, pięć, pięć. No, no, no!
Co wy na to szkraby? ;*
Starałam się, serio.

18 komentarzy:

  1. zajebiste ! popłakałam się troszku xd
    czekam na nexta ! ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. oo ja cie superaśny dawaj kolejny... uhhh mają problem...

    OdpowiedzUsuń
  3. Ulalala jak zawsze super. :))
    szkoda ze tak rzadko dodajesz ;/

    OdpowiedzUsuń
  4. NIAM NIAM NIAM <3 kocham too.

    OdpowiedzUsuń
  5. Wkońcu dodałaś ;)
    Świetny
    Zapraszam do mnie http://1d-words-are-only-words.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. "NIAM ISTNIEJE NAPRAWDE!" Hahah najlepsze ! xd No to maja rzeczywiscie przewalone ;p Ale ciesze sie, ze Liam przyznal sie do bledow, przeprosil Nialla i mu wszystko wyznal :) Kocham Niama <3 Ehh, Lou, niech sie ogarnie ;p Nawet Hazza wrocil ;d Jak Nialler jest zraniony & wkurzony to wali bezposrednoscia prosto z mostu xd

    OdpowiedzUsuń
  7. Zabiłaś mnie tym rozdziałem! Jest genialny. Uwielbiam to, że Twoje opowiadania nie są nigdy tylko wesołe, ani tylko smutne jak inne. Umiesz przejść z jednego nastroju w drugi wywołując u mnie mnóstwo emocji. O końcówce już nawet nie wspomnę. Cud, miód i orzeszki *___* (sex-1d-sex.blogspot.com) -SexyBeast

    OdpowiedzUsuń
  8. Szkraby? Okej, niech ci będzie, że szkraby. <3 kocham ten rozdział, jest idealny. Liam <3 Niall <3 Louis... on dostaje wpierdol jak go tylko spotkam. Ale będzie akcja... bo ich fanka zobaczyła <3 love <3 byle by się Liam nie zaczął na Nialla drzeć, że nie powinien go całować itd, bo wtedy to on dostanie wpierdol. KOCHAM TEN ROZDZIAŁ <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Jest świetny ... :)
    Ciekawe co teraz będzie, skoro się wydało , że jak to powiedziała ta dziewczyna " Niam istnieje naprawdę " ... :D
    Czekam na następny rozdział . :)

    OdpowiedzUsuń
  10. omg, kocham ten rozdział <3 to jest mega słodkie, że niall tak się opiekuje liamem :3
    zapraszam do siebie - niam-forever-together.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. uwielbiam, uwielbiam, uwielbiam. czekam na następny. zapraszam do mnie

    OdpowiedzUsuń
  12. Wiesz, nie musiałaś się starać, nawet gdybyś pisała od niechcenia i tak wyszłoby idealnie, uwierz. To na początek. Teraz zamierzam nawciskać Ci, za to, że NIE WIEDZIAŁAM O CZTERECH ROZDZIAŁACH! Dlaczego, się pytam! Powinnam obrazić się do końca życia, ale na szczęście mam bardzo dobre serduszko i wybaczam Ci ten błąd. ;* Zdecydowanie najbardziej podoba mi się wątek Liama i Nialla. Czuję, że ich słodka tajemnica nie będzie już długo tajemnicą, dobrze czuję, prawda? Kocham to.

    OdpowiedzUsuń
  13. Boże dziewczyno! To jest IDEALNE. No brak mi słów po prostu.. jesteś znakomitą pisarką!:) Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  14. Ideał to mało powiedziane. Nie wiem czy jest sens pisania tego komentarza, bo żadne słowa nie są w stanie opisać tego cudownego opowiadania! Jestem teraz strasznie ciekawa co będzie dalej i czekam niecierpliwie na nn !

    OdpowiedzUsuń
  15. konscowka genialan. Tak romantycznie, a tu jakas fanka! haha. grr...denerwuje mnie Lou. zapraszam do siebie
    1d-gotta-be-you.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  16. Oni mają przejebane, a ty jeszcze bardziej, jeśli w ciągu 48 godzin nie pojawi się nowy rozdział. Już szykuję artylerię XD

    OdpowiedzUsuń
  17. ej no no :C
    my tu czekamy na kolejny [boski] odcinek! ;3

    OdpowiedzUsuń